Moja sportowa sylwetka
Wahałam się, czy na swoim profilu firmowym zamieścić informacje z życia prywatnego. Jednakże mój kolejny wpis na bloga będzie dotyczyć nietrzymania moczu w triathlonie (szczególnie w bieganiu i jeździe na rowerze) oraz powrotu do treningów po porodzie, dlatego, by być bardziej dla Was – moich pacjentek – wiarygodna, postanowiłam w tym poście przedstawić Wam swoją własną historię jako sportowca amatora.
Ze sportem jestem związana od najmłodszych lat. Czasami myślę, że łatwiej byłoby wymienić sporty, których nie próbowałam, niż te, które uprawiałam :) Jednak w skrócie były to: balet, piłka siatkowa, narciarstwo, snowboard, karate, pływanie, lekka atletyka, piłka nożna, piłka koszykowa, sporty siłowe i joga. Już jako dorosła kobieta rozpoczęłam też treningi biegowe i kolarskie, co doprowadziło mnie do triathlonu, z którym jestem związana do dziś.
Niestety mój organizm nie należy do tych z żelaza, a liczne kontuzje uniemożliwiły mi wspięcie się na wyższy poziom, jakim jest sport profesjonalny. Teraz, z perspektywy czasu, uważam, że to dobrze – w końcu zostałam kimś, kim kocham być! :)
Do dziś biorę udział w zawodach na poziomie amatorskim. Jak jeszcze Tymka (który teraz ma roczek) nie było na świecie, odnotowałam wiele sportowych sukcesów. Zaliczyć do nich mogę start i zdobycie podwójnego mistrzostwa Polski – indywidualnie oraz w parach (z moją serdeczną przyjaciółką, a przy okazji też świetną trójmiejską ortopedką, Olą) – w Mistrzostwach Polski Masters w jeździe na rowerze na czas, w 2017 roku. Ponadto startowałam w kilkudziesięciu zawodach pływackich, kolarskich i triathlonowych, a w niektórych z nich zajęłam miejsca na podium. Moje ostatnie trofeum pochodzi z Triathlon Castle Malbork z dystansu 1/2 Ironman (1,9 km pływania, 90 km na rowerze, 21,1 km biegu) w 2019 roku. Byłam już wtedy w ciąży z Tymciem, choć jeszcze o tym nie wiedziałam. Oczywiście nikomu nie zalecam startów w ciąży! Obecnie skupiam się w 100% na nauce potrzebnej mi do pracy oraz na wychowywaniu synka. Sport, póki co, uprawiam tylko rekreacyjnie, ale z pewnością nie powiedziałam jeszcze mojego ostatniego słowa! Podczas intensywnych treningów przed zajściem w ciążę i po porodzie sama miałam problemy uroginekologiczne. Niektóre z nich bywały nawet powodem przepłakanych wieczorów. Dzięki temu wiem, bo doświadczyłam tego na własnej skórze, z czym mierzą się moje pacjentki. Zwiększyło to moją zdolność empatii i sprawiło, że postawiłam sobie za cel, aby kobiety kochające aktywność fizyczną mogły bezpiecznie powrócić do ulubionych sportów po ciąży i porodzie.
A więc teraz już wiecie, że warto udać się do specjalisty w razie pojawienia się problemów, a najlepiej jeszcze zanim one wystąpią. Zapraszam Was na konsultację do mojego gabinetu, a tymczasem wypatrujcie kolejnego wpisu na blogu, w którym postaram się szerzej opisać problem nietrzymania moczu.
Cześć!